Przesyłam
drugi rozdział książki Łukasza Wierzbickiego
pt. Dziadek i niedźwiadek.
W rozdziale
tym dowiecie się skąd w polskim wojsku znalazł się niedźwiadek.
Pełny brzuszek
Persja, kwiecień 1942 roku
Drzemałem słodko, gdy nagle- łup! Coś potężnie huknęło mnie w
głowę.
- Psiakość!- Poderwałem się na równe nogi i znów-łup!
Grzmotnąłem o sufit ciężarówki.
- Minęliśmy już miasto Hamadan?- spytałem siedzącego
naprzeciw kolegę, rozmasowując guza. Byłem niezmiernie ciekaw, jak daleko
zajechaliśmy w naszej podróży do Palestyny.
- Tak. Chyba tak. Nie wiem- wydukał przez zaciśnięte zęby
Staszek, chudy jak patyk młodzik. Nie
wyglądał dobrze. Jazda wyboistymi
drogami sprawiła, że był zieloniutki na twarzy.
Nagle
ciężarówka podskoczyła na kamieniu, a ja- łup! Nabiłem sobie kolejnego guza. By
ochronić głowę, pośpiesznie nałożyłem
metalowy hełm, by zaś ratować
chorego kolegę, zastukałem w okienko szoferki i zawołałem do siedzącego
za kierownicą Anglika:
- Halo! Stop!
- Ok!- kiwnął głową kierowca i zjechał na pobocze.
Stłoczeni do tej pory niczym sardynki w puszce, z radością
wyskakiwaliśmy z samochodu, by rozprostować kości. Gdy opadł wzniecony przez
ciężarówkę kurz, naszym oczom ukazała się górska dolina oraz… stojący przy
drodze bosonogi chłopiec w poplamionej
koszuli. Ściskał w dłoniach brudny worek i przyglądał się nam z
zainteresowaniem.
- Czy to droga do
Kangavar? – zawołałem.
Malec nie odpowiedział. Postawił na ziemi worek, uniósł
koszulę i wskazał palcem nagi brzuch,
jakby chciał pokazać , że jest głodny.
- Poczęstuję go ciasteczkami- postanowił Staszek i wydobył z
kieszeni paczkę herbatników. Podszedł do chłopca i zaczął rozmawiać, ja
zaś zabrałem się do studiowania mapy.
Po chwili ktoś szturchnął mnie w ramię. Odwróciłem się i ujrzałem Staszka z jakimś zawiniątkiem w
rękach.
- A to co?!- spytałem zdumiony na widok wystającej spomiędzy
szmat kosmatej mordki.
- Niedźwiadek. Dostałem go od tego chłopca- wyjaśnił kolega i
z czułością pogłaskał maleństwo za uchem.
- Oszalałeś! Oddaj go chłopakowi! Za chwilę jedziemy dalej!-
wykrzyknąłem.
- Jedziemy, ale z niedźwiadkiem. Chłopak dostał za niego
paczkę sucharów i mój ulubiony scyzoryk- odparł spokojnie Staszek i wskazał na
irańskiego chłopca, który zbiegał w dół przełęczy. Zanim zniknął
pomiędzy skałami, odwrócił się jeszcze i pomachał nam na pożegnanie. Wydawał
się zadowolony z ubitego interesu. Ja
zaś przeciwnie, zły byłem na Staszka, że
bierze nam na głowę skudłacony, przykurzony, popiskujący z głodu kłopot.
- Zwariowałeś! Co my zrobimy z niedźwiedziem?!- spytałem
wzburzony.
- Jak to co? Musimy go nakarmić. Spójrz, żebra mu wystają, ledwie się trzyma na nogach-
odparł Staszek, podał mi niedźwiadka i pobiegł do samochodu po butelkę mleka.
Umieścił w szyjce płócienną chustkę i
tak sporządzony smoczek wetknął misiowi do pyszczka. Zwierzak zaczął chciwie siorbać.
- Przyniesiesz jeszcze jedną butelkę? – poprosił Staszek,
widząc, jak błyskawicznie mleko
znika w brzuchu wygłodniałego misia.
Trzy razy
jeszcze biegłem do ciężarówki i trzy razy niedźwiadek w okamgnieniu opróżniał
butlę, nim wreszcie poczuł się syty.
- I co teraz?
Dowództwo wścieknie się, gdy zobaczy nas w obozie z niedźwiedziem-
zacząłem klarować koledze.
- Nie zostawimy go na
tym pustkowiu-zdecydował Staszek.- Bierzemy misia ze sobą, a gdy
dojedziemy na miejsce poszukamy kogoś, kto się nim zaopiekuje.
Tiiit! Angielski kierowca klaksonem dał sygnał do odjazdu i uruchomił motor.
Staszek chwycił niedźwiadka i wskoczył do samochodu.
- Niech będzie- zgodziłem się niechętnie.- Też coś, niedźwiedź w
wojskowej ciężarówce, objazdowe zoo, koniec świata…-gderałem pod nosem, sadowiąc się na
swoim miejscu.
Ruszyliśmy znów krętą kamienistą drogą. Staszek posadził
sobie niedźwiadka na kolanach. Zwierzak rozglądał się ciekawie i podrygiwał
zabawnie na wybojach. Prezentował się
już nieco lepiej. Futerko nabrało połysku, boczki zaokrągliły się, na
mordce wypisana była radość.
- Ciekawe, co cię tak
cieszy?- burknąłem.
Niedźwiadek spojrzał na mnie
zadowolonymi ślepiami.
„Jak to co?- zdawał się mówić.- Pierwszy raz od wielu dni mam
pełny brzuszek.”
Jakie były dalsze losy niedźwiadka i żołnierzy możecie się
dowiedzieć z następnych rozdziałów.
Agnieszka Mirek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz