czwartek, 28 maja 2020

Ciekawostki z historii naszego miasta i kraju


Ciekawostki z historii naszego miasta i kraju





Przedstawiona fotografia została  zrobiona 1904r. i przedstawia granice trzech cesarstw, czyli pruskiego, rosyjskiego i austriackiego. Granice te oparte są na trójkącie dwóch rzek Białej  i Czarnej Przemszy i sprawiają, że  ziemie polskie znajdują się w  różnych krajach. 
Nasze miasto Sosnowiec należy do Rosji. Znajdujące się po drugiej stronie granicy Mysłowice to Prusy, a Austria jest trzecim z państw, w którym leży miasto Jaworzno. Wynika z tego, że Sosnowiec jako miasto  rosyjskie graniczy  z dwoma  państwami Austrią i Prusami. Na tych pograniczach wszędzie  żyją Polacy. Miejsce to zostało nazwane Trójkątem Trzech Cesarzy. Ich portrety widnieją na fotografii.
 
Granica ta przestała istnieć w 1918r.
Trójkąt Trzech Cesarzy znajduje się niedaleko nas. Zajrzyjcie tam.
Agnieszka Mirek

środa, 27 maja 2020

Czytanie rodzinne w odcinkach. Część 3


Czytanie rodzinne w odcinkach. Część 3


Dalsze losy niedźwiadka, bohatera książki Ł. Wierzbickiego pt. Dziadek i niedźwiadek

Zobaczcie jak wyglądała pierwsza noc niedźwiadka i jego opiekunów

 w żołnierskim namiocie.


Legowisko

Długa jazda przez góry i pustynie znużyła wszystkich pasażerów,  włącznie z towarzyszącym  nam misiem. Posapywaliśmy przez sen zgodnym chórem, gdy późną nocą dotarliśmy wreszcie do obozu Gedera.


Tiiit! Kierowca zatrąbił , by nas obudzić. Wyskoczyliśmy z samochodu. Niedźwiadek naprężył grzbiet, ziewnął przeciągle i  podreptał za nami do wojskowego namiotu.


- Gdzie my go położymy spać, skoro mamy tylko dwa łóżka?- spytał Staszek.


- Nie rób cyrku, nie będziemy przecież kłaść niedźwiedzia w łóżku- oburzyłem się.- Umościmy mu legowisko.


Staszek siadł na pryczy, wziął misia na ręce i zaczął poić go mlekiem, a ja zabrałem się do pracy. W kuchennym magazynie znalazłem  dziurawą balię oraz dwa wory po mące. Z obozowego kurnika podebrałem wiecheć  siana. Do balii wpakowałem wypchane  sianem worki i na tak sporządzonym sienniku pościeliłem stary płaszcz  wygrzebany w kufrze z narzędziami.


- Spanie gotowe!- oznajmiłem z dumą.


Niedźwiadek podszedł do legowiska i obwąchał je dokładnie. Najwyraźniej zastanawiał się, czy skorzystać z zaproszenia, wziąłem go więc na ręce i posadziłem pośrodku siennika.


- Myślisz, że będzie mu wygodnie?- zaniepokoił się Staszek.


- To najwygodniejsze legowisko na świecie- uspokoiłem go.


- Skoro tak, mamy teraz miejsce do spania dla każdego- ucieszył się Staszek, ziewnął głośno i wskoczył do łóżka. Po sekundzie rozległo się donośne chrapanie: chrrr…zzzz…chrrr…zzzz…


-Dobranoc- westchnąłem.
 

To był długi i męczący dzień, usnąłem jak kamień. W środku nocy  zbudziło mnie szarpanie za koc. Pośród ciemności miś gramolił się na moje łóżko.


- Nie pasuje ci legowisko?- oburzyłem się i przeniosłem zwierzaka z powrotem na siennik.  Padłem na łózko i ponownie zasnąłem.


„Jakież te wojskowe prycze są twarde”- pomyślałem, budząc się znów pośród nocy. Ze zdumieniem stwierdziłem, że leżę na ziemi! Zerwałem się na równe nogi. Okazało się , że niedźwiadek rozpycha się na mojej pryczy tak bezczelnie, że dla   mnie zabrakło miejsca.


- Wynocha, to moje  łóżko!- krzyknąłem.

Miś rozejrzał się , ziewnął, po czym zwinął się w kłębek i wcisnął pyszczek pod moją poduszkę.


- Nie rób cyrku, nie będziemy przecież kłaść niedźwiedzia…-zamruczał przez sen Staszek i przewrócił się na bok.


Spojrzałem na legowisko niedźwiadka.


„Cóż- westchnąłem. – Gdy człowiek jest zmęczony, wyśpi się choćby i w balii wymoszczonej sianem”.


Ułożyłem się na sienniku, podsunąłem garść siana pod głowę, nakryłem się starym płaszczem i …spałem wyśmienicie do samego rana. A wszelkich niedowiarków zapewniam: to było najwygodniejsze  legowisko na świecie.


Mam nadzieję, że przedstawione fragmenty książki Was zainteresowały i przeczytacie dalszą część. Książka jest ilustrowana, przedstawia zdjęcia żołnierzy razem z niedźwiadkiem.

Miłej lektury!

Agnieszka Mirek

piątek, 22 maja 2020

Joga dla najmłodszych


Kto podejmie to wyzwanie?
Wykonujcie ćwiczenia powoli, w skupieniu. 
Oddychajcie swobodnie i spróbujcie utrzymać przez chwilę każdą pozycję.
POWODZENIA!





wtorek, 19 maja 2020

Czytanie rodzinne w odcinkach



Przesyłam drugi rozdział książki Łukasza Wierzbickiego  pt. Dziadek i niedźwiadek.
W rozdziale tym dowiecie się skąd w polskim wojsku znalazł się  niedźwiadek.
Pełny brzuszek
Persja, kwiecień 1942 roku
Drzemałem słodko, gdy nagle- łup! Coś potężnie huknęło mnie w głowę.
- Psiakość!- Poderwałem się na równe nogi i znów-łup! Grzmotnąłem o sufit ciężarówki.
- Minęliśmy już miasto Hamadan?- spytałem siedzącego naprzeciw kolegę, rozmasowując guza. Byłem niezmiernie ciekaw, jak daleko zajechaliśmy w naszej podróży do Palestyny.
- Tak. Chyba tak. Nie wiem- wydukał przez zaciśnięte zęby Staszek, chudy jak patyk młodzik. Nie  wyglądał dobrze.  Jazda wyboistymi drogami sprawiła, że był zieloniutki na twarzy.
            Nagle ciężarówka podskoczyła na kamieniu, a ja- łup! Nabiłem sobie kolejnego guza. By ochronić głowę, pośpiesznie nałożyłem  metalowy hełm, by zaś ratować  chorego kolegę, zastukałem w okienko szoferki i zawołałem do siedzącego za kierownicą Anglika:
- Halo! Stop!
- Ok!- kiwnął głową kierowca i zjechał na pobocze.
Stłoczeni do tej pory niczym sardynki w puszce, z radością wyskakiwaliśmy z samochodu, by rozprostować kości. Gdy opadł wzniecony przez ciężarówkę kurz, naszym oczom ukazała się górska dolina oraz… stojący przy drodze  bosonogi chłopiec w poplamionej koszuli. Ściskał w dłoniach brudny worek i przyglądał się nam z zainteresowaniem.
- Czy  to droga do Kangavar? – zawołałem.
Malec nie odpowiedział. Postawił na ziemi worek, uniósł koszulę i wskazał palcem nagi brzuch,  jakby chciał pokazać , że jest głodny.
- Poczęstuję go ciasteczkami- postanowił Staszek i wydobył z kieszeni paczkę herbatników. Podszedł do chłopca i zaczął rozmawiać, ja zaś  zabrałem się do studiowania mapy.
Po chwili ktoś szturchnął mnie w ramię. Odwróciłem się  i ujrzałem Staszka z jakimś zawiniątkiem w rękach.
- A to co?!- spytałem zdumiony na widok wystającej spomiędzy szmat kosmatej mordki.
- Niedźwiadek. Dostałem go od tego chłopca- wyjaśnił kolega i z czułością pogłaskał maleństwo za uchem.
- Oszalałeś! Oddaj go chłopakowi! Za chwilę jedziemy dalej!- wykrzyknąłem.
- Jedziemy, ale z niedźwiadkiem. Chłopak dostał za niego paczkę sucharów i mój ulubiony scyzoryk- odparł spokojnie Staszek i wskazał na irańskiego chłopca, który zbiegał w dół przełęczy.  Zanim zniknął  pomiędzy skałami, odwrócił się jeszcze i pomachał nam na pożegnanie. Wydawał się  zadowolony z ubitego interesu. Ja zaś przeciwnie, zły byłem  na Staszka, że bierze nam na głowę skudłacony, przykurzony, popiskujący z głodu kłopot.
- Zwariowałeś! Co my zrobimy z niedźwiedziem?!- spytałem wzburzony.
- Jak to co? Musimy go nakarmić. Spójrz, żebra  mu wystają, ledwie się trzyma na nogach- odparł Staszek, podał mi niedźwiadka i pobiegł do samochodu po butelkę mleka. Umieścił  w szyjce płócienną chustkę i tak sporządzony smoczek wetknął misiowi do pyszczka. Zwierzak zaczął  chciwie siorbać.
- Przyniesiesz jeszcze jedną butelkę? – poprosił Staszek, widząc,  jak błyskawicznie mleko znika  w brzuchu wygłodniałego misia.
            Trzy razy jeszcze biegłem do ciężarówki i trzy razy niedźwiadek w okamgnieniu opróżniał butlę, nim wreszcie poczuł się syty.
- I co teraz?  Dowództwo wścieknie się, gdy zobaczy nas w obozie z niedźwiedziem- zacząłem klarować koledze.
- Nie zostawimy go na  tym pustkowiu-zdecydował Staszek.- Bierzemy misia ze sobą, a gdy dojedziemy na miejsce poszukamy kogoś, kto się nim zaopiekuje.
Tiiit! Angielski kierowca klaksonem  dał sygnał do odjazdu i uruchomił motor. Staszek chwycił niedźwiadka i wskoczył do samochodu.
- Niech będzie- zgodziłem się niechętnie.- Też coś,  niedźwiedź w  wojskowej ciężarówce, objazdowe zoo, koniec  świata…-gderałem pod nosem, sadowiąc się na swoim miejscu.
Ruszyliśmy znów krętą kamienistą drogą. Staszek posadził sobie niedźwiadka na kolanach. Zwierzak rozglądał się ciekawie i podrygiwał zabawnie na wybojach. Prezentował się  już nieco lepiej. Futerko nabrało połysku, boczki zaokrągliły się, na mordce wypisana była radość.
- Ciekawe, co cię  tak cieszy?- burknąłem.
Niedźwiadek spojrzał na mnie  zadowolonymi  ślepiami.
„Jak to co?- zdawał się mówić.- Pierwszy raz od wielu dni mam pełny brzuszek.”

Jakie były dalsze losy niedźwiadka i żołnierzy możecie się dowiedzieć z następnych  rozdziałów.
Agnieszka Mirek

Zwiedzania dziś ciąg dalszy


Noc Muzeów w Muzeum Etnograficznym w Toruniu

"W czasie tegorocznej specjalnej edycji Nocy Muzeów zaprosimy Was do siebie… online. Przygotowaliśmy serię krótkich filmów – opowieści o tym „Co robimy w ciemności”: jak radzili sobie z mrokiem mieszkańcy dawnej wsi oraz co w ciemności robią w skansenie pracownicy Muzeum, aby również w tym szczególnym czasie być blisko Was."
 
 
Spacer po muzeum Madame Tussauds London
 
 

piątek, 15 maja 2020


Poczytajcie!
Bajki Ezopa, jednego z pierwszych bajkopisarzy.

Pies i jego odbicie
Pewien pies był bardzo z siebie zadowolony, ponieważ zdobył kość z dużym kawałkiem mięsa. Niósł zdobycz w pysku i rozglądał się za miejscem, gdzie mógłby ją spokojnie zjeść.
         Doszedł do strumienia, przez który była przerzucona wąska kładka. Postanowił przejść po niej na drugą stronę. Kiedy znalazł się na środku strumienia, spojrzał w dół. Zobaczył w wodzie swoje odbicie, myślał, że patrzy na innego psa, który także ma kość w pysku.
- A to ci dopiero , tamten kawałek jest większy od mojego. Chwycę go i ucieknę.
 Otworzył pysk i nie tylko nie chwycił kości widzianej w wodzie, ale stracił swoją, która wpadła do wody i utonęła.
Morał : Ciesz się z tego, co masz.


Koń i jego jeździec
Był pogodny, wiosenny dzień. Pewien bogaty, młody człowiek postanowił  wybrać się na przejażdżkę konną na niedawno zakupionym wierzchowcu. Niestety nie wiedział, że koń był jeszcze nieujeżdżony. Jak tylko poczuł jeźdźca w siodle, położył uszy po sobie i pognał galopem.
         Młody człowiek  nadaremnie próbował kierować wędzidłem i ujarzmić zwierzę. Nic nie dało się zrobić, musiał po porostu opleść rękami szyję konia i trzymać się mocno, aby nie spaść.
- Gdzie tak się spieszysz?- zawołał przyjaciel, uskakując z drogi galopującemu wierzchowcowi.
- Skąd mam wiedzieć- odkrzyknął jeździec.- Tym razem nie ja kieruję. Zapytaj konia.
Morał: Panuj nad sytuacją, nie daj się bezwolnie kierować.

Możecie przepisać morał do własnego notesu.
Agnieszka Mirek